O III edycji Festiwalu Dialogu Czterech Kultur pisze Piotr Sarzyński.
"Po raz trzeci odbył się w Łodzi Festiwal Dialogu Czterech Kultur. I po raz kolejny okazało się, że karkołomny z pozoru pomysł przynosi bardzo ciekawe rezultaty. Pomysł jest ryzykowny, bo zderzono ludyczny z natury rzeczy festiwal z poważnie brzmiącym dialogiem. Imprezę zorganizowano w Łodzi, która ma wprawdzie spore tradycje kulturalne, ale dziś kojarzy się raczej z politycznymi hołupcami i cmentarzyskiem naszego przemysłu włókienniczego. W mieście, które przez swe zabytki mogłoby stać się turystyczną atrakcją, ale przez swoje zaniedbania raczej odstrasza przyjezdnych. No i kultury, z którymi też w tym miejscu są różne kłopoty. Żydowska, po której istnieniu pozostały tu tylko okruchy, ale za to wiele antysemickich wygłupów piłkarskich kibiców. Rosyjska, kojarzona z zaborcą, carskimi ukazami i paroma cerkwiami, niemal wymazana ze świadomości miasta wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Niemiecka, ważna, ale postrzegana jako ni