TEATRY stołeczne przynoszą coraz to coś nowego tym widzom, którzy nie szukają w sztuce teatralnej jedynie rozrywki albo łatwego morału. W czasach, w jakich żyjemy, sztuka bardziej niż kiedykolwiek przestaje być zabawą. Przestaje być deserem kulturalnym. We wszystkie jej dziedziny wkracza - życie. Życie ze swymi najbardziej istotnymi problemami. Osłonięte symbolem i metaforą, jak np. w "Czekając na Godota", albo zupełnie nagie, jak w przeniesionym na scenę przez Frances Goodrich i Alberta Hacketta "Pamiętniku Anny Frank". Teatr D.W.P. zasługuje na pochwałę - chociażby za szybkość, z jaką udostępnił nam ową sztuka - graną w wielu teatrach całego świata. "Pamiętnik Anny Frank", uscenizowane zapiski młodziutkiej dziewczyny uwięzionej w latach okupacji hitlerowskiej wraz z siedmioma innymi osobami na strychu starego domu w Amsterdamie, to coś nowego na scenie, coś - co trudno podciągnąć pod jakikolwiek znany nam model. "Pamiętn
Tytuł oryginalny
Cztery ściany i trzy dramaty
Źródło:
Materiał nadesłany
Kierunki nr 14