"Kalino, malino, czerwona jagodo" Igora Gorzkowskiego w reż. Igora Gorzkowskiego w Studiu Teatralnym Koło w Warszawie. Pisze Jacek Sieradzki, juror XIX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Ładnie to brzmi, że cztery młode aktorki pojechały na Kurpie w ramach czegoś w rodzaju etnograficznej ekspedycji, posłuchały opowieści spotkanych kobiet o wiejskim życiu ze szczególnym uwzględnieniem aspektów miłosno matrymonialnych, a potem myk, myk i zlepił się z tego nowy spektakl Studia Teatralnego Koło. Ładnie to brzmi, aliści trochę niewiarygodnie. Zbyt czyste są te opowieści, zbyt aseptycznie wyprane ze wszystkiego, czym nawet najbardziej tradycjonalne umysły musiała zabrudzić współczesna cywilizacja. Zbyt literacko, zbyt kunsztownie napisane. Niech Igor Gorzkowski nie ściemnia, jak by powiedzieli dzisiejsi mieszkańcy Kurpiów i wszystkich innych prowincji. To jego konstrukt, który podszywa się jedynie pod etnografię. Cztery kumoszki siedzą na przyzbie. Stękają i labiedzą: na bolące nogi, na ceny lekarstw, na diabelstwa; gadają o przepowiedniach Sybilli, o występach w zespole regionalnym. Kiwają zagiętym paluszkiem, jakby głosiły same