Tytułowe stwierdzenie jest najprostszym wnioskiem, jaki widz może wysnuć obejrzawszy najnowszą premierę Teatru Studyjnego 83, czyli "Draculę". Wszystko inne jawi się jako znacznie mniej pewne i tak wielce skomplikowane, iż teatr poczuł się w potrzebie zwrócenia się o pomoc w przygotowaniu spektaklu do konsultanta do spraw wampiryzmu - Tomasza Kalinowskiego. Dzięki temu rzecz nabrała odpowiedniej powagi, choć czasami - zwłaszcza w drugiej części - bywało wcale dowcipnie. Któż jednak powiedział, że nie można nawet straszyć z umiarkowanie dawkowanym humorem? A straszenie jest - jak się zdaje - zasadniczym celem teatralnego przedsięwzięcia, którego parę dni temu byliśmy świadkami. Przedsięwzięcia będącego sceniczną adaptacją powieści Brama Stockera, tkwiącą w pamięci co poniektórych z nas niczym w gęstej londyńskiej mgle, zacierającej szczegóły i pozostawiającej jeno ledwie widoczne kontury ludzi tudzież rozmaitych przedmiotów
Tytuł oryginalny
Czosnek nie służy wampirom
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Robotniczy nr 240