EN

6.04.2001 Wersja do druku

Czołem wbijając gwoździe w podłogę

Bronisław Wrocławski znów w doskonałej formie i znakomitym monodramie. Albo inaczej: znów, jak zwykle, utalentowany, doskonale przygotowany, perfekcyjnie panują­cy nad tekstem, nienaganny w rzemiośle, poruszający swą grą. Eric Bogosian, jak to zwykle bywa u amerykańskich twórców, w "Czołem...", podobnie jak we wcześniejszym "Seksie, prochach i rock'n'rollu", natrząsa się z ułomno­ści maluczkich, obnaża ich niedosko­nałość - głównie tę intelektualną, wreszcie demaskuje bezmyślność w relacjach ja - reszta świata. Jako na sztandarowy egocentryzm, wskazuje Bogosian nasz stosunek do słabszych. Najprościej zilustro­wać to na przykładzie osób starych i głodujących w Etiopii dzieci. Wykrzykuje zatem Bogosian to, co często sami przed sobą boimy się wyznać i jako człowiek i artysta czuje się rozgrzeszony. Bo oto on wypo­wiedział, nazwał po imieniu, nakazał refleksję. Jednak czy wszyscy ludzie muszą żyć wszystkimi problemami świata? To nie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czołem wbijając gwoździe w podłogę

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Łódzki-Wiadomośći Dnia nr 82

Autor:

L

Data:

06.04.2001

Realizacje repertuarowe