"Statek szaleńców" w reż. Nikołaja Kolady w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Polska prapremiera sztuki Kolady zwieńczyła udane teatralne lato Teatru Wybrzeże. Teatr Nikołaja Kolady zawsze zmusza do myślenia, nawet gdy pozornie tylko bawi. W swoich dramatach w mistrzowski sposób opisuje on życie rosyjskiej prowincji i jej pokaleczonych przez los mieszkańców. I choć śmieje się ze swoich bohaterów, to ich nie ośmiesza, bowiem jak mówi w finałowej scenie: Ech, ludzie moi, ludzie I za co ja was tak kocham, łachy niemyte Kochane moje, drogie, najmilsze - Człowieki... Spektakl momentami ociera się o teatr absurdu. Po scenie krąży dziwna postać ze skrzydłami z kartonów po bananach, ki diabeł, czyżby sowchozowy Anioł? Zastanawiamy się. Okazuje się, że to Ikar. Chlupie woda, która zalała scenę, pływają blaszane balie, snują się kolorowe dymy, wpadają Bababajki, aby zatańczyć szaleńczego twista z plastikowymi butelkami. Nie zabrakło baletu - pocieszny to widok, gdy aktorzy wykonują taniec z "Jeziora łabędziego", mając na