- Poprzez muzykę staram się przekazać atmosferę, jaka towarzyszy temu musicalowi - miłości, grozy więziennej, łobuzerstwa, dowcipu, złości - bo przecież akcja "Człowieka z La Manchy" dzieje się tak naprawdę w lochach więziennych - mówi ALEKSANDER MALISZEWSKI, kierownik muzyczny spektaklu "Człowiek z La Manchy" w Teatrze Muzycznym w Poznaniu.
Z Aleksandrem Maliszewskim, kierownikiem muzycznym spektaklu "Człowiek z La Manchy", rozmawia Jacek Sobczyński Jak doświadczenie z kierowania big-bandem można przekuć na kierownictwo muzyczne teatralnego musicalu? - Przy pracy nad "Człowiekiem z La Manchy" nie musiałem zbyt wiele przekuwać -doświadczenie nabyłem przez 18 lat tworzenia podobnych przedstawień w Zurychu. Tam co roku, w okresie świąteczno-noworocznym, przez siedem tygodni, gramy ok. 85 spektakli. Te doświadczenia pozwalają mi z powodzeniem czuwać nad utrzymaniem odpowiedniej atmosfery i tempa musicalu "La Mancha". Ale mimo wszystko musical to chyba jeszcze coś innego. - Tak, zwłaszcza ten musical, który bogaty jest w różnorodność klimatów, jakie, poprzez słowo, muzykę, obraz i wspaniałe wykonawstwo, należy przekazać widzowi i słuchaczowi. Poprzez muzykę staram się przekazać atmosferę, jaka towarzyszy temu musicalowi -miłości, grozy więziennej, łobuzerstwa, dowcipu, złości - bo p