"Śmierć Człowieka-Wiewiórki" w Teatrze Jeleniogórskim nie jest usprawiedliwieniem przemocy, ale próbą dowiedzenia, że nie istnieje zło ostateczne. I że nawet najgroźniejsi terroryści bywają zlęknieni. Sztuka Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk to podana w nowoczesny sposób uniwersalna historia o ludzkim strachu i niemocy. Fabularna osnowa jest jednak tylko pretekstem do rozmyślań na temat miejsca i potrzeby przemocy w teatrze i życiu. Młoda reżyserka od pierwszej sceny wprowadza nas w swój meta-teatr, w którym losy bohaterów przerywają momenty pracy aktorów i pretensjonalnej reżyserki (w tej roli Anna Ludwicka). "Oglądacie Państwo spektakl" - zdaje się co chwilę przypominać Korczakowska. Najnowsza produkcja Teatru Jeleniogórskiego to opowieść o trojgu terrorystów ultralewicowej Rote Armee Fraktion (RAF). Z relacji świadków znamy ich jako bandę gotowych na wszystko, lewackich ideowców. Ich działalność to nie lewicowe p
Tytuł oryginalny
Człowiek-wiewiórka, czyli szczepionka na przemoc
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 230