- W przygotowaniach tekstowych, literackich z Basią Klicką dużo inspiracji zaczerpnęłyśmy m. in. z książki Swietłany Aleksiejewicz "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". W naszym spektaklu też poznajemy wojnę z perspektywy żon, matek, córek - z Kamilą Michalak o nadchodzącej premierze "Trojanek" w Teatrze Polskim w Poznaniu, rozmawia Joanna Żabnicka.
Joanna Żabnicka: Nad czym dziś najgłośniej lamentuje Hekabe w "Trojankach"? Kamila Michalak: Moment śmierci dziecka to chwila najgłębszego wzruszenia i najdonośniejszego lamentu. JŻ: W pewnym sensie to odcięcie od przyszłości. KM: No tak. Ten świat zostaje pozbawiony - ostatniego światełka w tunelu, w którym upatruje się nadziei na kontynuację, na zachowanie porządku, sprawiedliwości czy powrotu do utraconej tożsamości, tej, która uległa dewastacji. JŻ: Wydaje się, że ten dramat jest tragedią na każdym poziomie, formą oddaje rozpad, który odczuwa stara królowa w swoim ciele i któremu uległa Troja oraz wszystko, co dotąd było znane. To dotyczy tak samo wygranych jak i przegranych... KM: Tak, to taki zbiór archetypicznych postaw, które są wynikiem każdej wojny: nieważne czy trojańskiej, ze zbrojami i całą kulturą wojenną tamtych czasów, czy współczesnej, podczas której nawet do końca nie wiadomo, kto z kim walczy i w zasadzie nie m