- Jeżeli nawet otrę się o publicystykę, ma ona dla mnie drugorzędne znaczenie. Zderzenie dwóch światów w sztuce Rudzkiej objawia się przecież za pośrednictwem człowieka. Mała firma gorseciarska z wieloletnią tradycją przeciw rzeczywistości globalizacji, supermarketu - GABRIEL GIETZKY przed premierą sztuki "Cukier Stanik" w Laboratorium Dramatu.
Michał Smolis: Czy "Cukier Stanik", który reżyseruje pan w Laboratorium Dramatu, wymagał - zgodnie z nazwą miejsca - dodatkowej pracy nad samym tekstem? Gabriel Gietzky: Pierwsza wersja sztuki powstała ponad dwa lata temu, do dziś tekst ulegał różnym przekształceniom. Wybrałem tę wersję, która wydala mi się najbliższa. Na własny użytek wymyśliłem podtytuł "Marzyciele". Wiem, że budzi on opór autorki. Zyta uważa "Cukier" za sztukę lewacką, jej bohaterowie nie poddają się dyktatowi rzeczywistości i ustawiają się w kontrze wobec tego świata. W gruncie rzeczy to samo nazywamy w odmienny sposób. Chce pan uciec w swojej interpretacji od polityki, uniknąć publicystycznego dyskursu? - Nie ucieknę od kontekstu społecznego, bo on jest wpisany w tę sztukę, ale skupiam się na tym, co dzieje się między ludźmi. Jeżeli nawet otrę się o publicystykę, ma ona dla mnie drugorzędne znaczenie. Zderzenie dwóch światów w sztuce Rudzkiej objawia się prz