EN

14.04.2006 Wersja do druku

Człowiek dyplomacji

- Nie boję się zadań aktorskich, co nie znaczy, że czuję się bardzo pewnie. Czasami trzeba ze sobą trochę powalczyć - mówi ARTUR BARCIŚ, aktor Teatru Ateneum w Warszawie.

"Niespokojny duch" - tak o panu mówią koledzy. Podobno bardzo charakterystyczne jest dla pana, że jak pan coś robi, błyskawicznie zaczyna myśleć o czymś innym? Nie. Jak coś zaczynam robić, to poświęcam się temu całkowicie. Jak coś robię, nie ma dla mnie rzeczy ważniejszych. Aczkolwiek w tym zawodzie gra się równocześnie w różnych sztukach, w różnych teatrach - w radiu, w telewizji, w filmie. Robię kilka rzeczy na raz, każdą z pełnym zaangażowaniem. A więc nie jest tak, że szybko się pan nudzi i nie potrafi na dłużej zatrzymać się przy jednym temacie? Nie, nie jest tak. Jeżeli czegoś się podejmuję, to to pochłania mnie całkowicie. Tak bardzo, że potrafię wsypać kawę rozpuszczalną do młynka i mielić. Zresztą, robię wówczas różne dziwne rzeczy, bo głęboko myślę o zadaniu, które mam do wykonania. Jestem wówczas w innym świecie. Boleśnie doświadcza tego moja żona. Aktor amerykański Peter Coyote powiedział, że na planie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Człowiek dyplomacji

Źródło:

Materiał nadesłany

Elity nr 2/3

Autor:

Bogdan Kuncewicz

Data:

14.04.2006