nie ma sensu robić w teatrze ciągle tych samych rzeczy, zwłaszcza kiedy myśli się o nim jako o dialogu z rzeczywistością, a nie jak o muzeum konwencji nieaktualnych problemów i relacji społecznych.
MIKE URBANIAK: Masz rozmach. NATALIA KORCZAKOWSKA: Żyjemy w takich czasach, że nie ma się co pieścić Najpierw "Berlin Alexanderplatz", teraz "Biesy". - "Biesy" są dzisiaj bardzo aktualne. Tak mówią wszyscy reżyserzy o dramatach, które akurat wystawiają. - To spróbuję inaczej. Czasami literatura dojrzewa do Historii, a czasem Historia do literatury. Tak jest właśnie z "Biesami". To dzieje się tu i teraz. Ideologiczne ruchy wdzierają się do naszych domów i zarażają niemal wszystkie aspekty naszego życia do tego stopnia, że podzielone ideologicznie rodziny nie są już w stanie rozmawiać. Bies jako ideologia? - Ideologia, która zatruwa umysł. Dostojewski nazywał to chorobą duszy. Pisał powieści, żeby badać jej przypadki. Można powiedzieć, że wszczepiał swoim postaciom jakąś ideologię i obserwował, do czego ich doprowadzi. To właśnie robi główna postać w jego książce, Stawrogin sprawdza, gdzie są granice człowieczeństw