Nie ma innego wyjścia: brakuje mu windy, którą niepełnosprawni mogliby dostać się z parteru na widownię dużej sceny, czyli na poziom drugiego piętra. Ale i ten chałupniczy sposób czasem nie wystarczy.
To była bardzo smutna scena: ożywiony tłumek widzów przed teatrem czekający na przedstawienie "Wieczoru Trzech Króli", ale dobry nastrój przyjemnego podniecenia warzy się, gdy jedna z pań, wsparta na balkoniku, nie daje rady sforsować schodów - nawet tych z ulicy na parter budynku. - Jej znajomi jakoś ją wciągnęli po tych kilku stopniach, jednak wewnątrz zorientowała się, że schodów na widownię nie pokona, a windy brak - opowiada świadek zdarzenia. - My, ze zdrowymi nogami, czuliśmy się okropnie, gdy ta pani musiała odejść. Jej znajomi też chcieli zrezygnować z przedstawienia, ale im nie pozwoliła. Było mi wręcz wstyd, że mogę chodzić... Fakt, częstochowski teatr nie ma windy ani podjazdu dla niepełnosprawnych, choć - teoretycznie - budynki użyteczności publicznej mają obowiązek zlikwidować wszelkie bariery architektoniczne. Czy jednak można rzucać gromy teatrowi na głowę, skoro na szyb windy nie ma w nim po prostu miejsca? Częś�