EN

8.12.2006 Wersja do druku

Częstochowa Barcisia

- Wychowywałem się na wsi (Kokawa, Mykanów, Rędziny) i słowo Częstochowa oznaczało po prostu miasto, czyli sklepy, tramwaje, autobusy, dużo domów itd. W mieście była Jasna Góra, znajdowały się szpitale, których byłem dość częstym pacjentem, był rynek na Zawodziu, ognisko muzyczne na Jasnogórskiej, gdzie uczyłem się grać na gitarze, no i w mieście był teatr, który pokochałem od pierwszej wizyty - wspomina warszawski aktor Artur Barciś.

Najstarsze częstochowskie zdjęcie w moim albumie przedstawia... - Bardzo długo nie miałem własnego aparatu fotograficznego. Mój brat miał Ami, ale mi go nie dawał. Nie mam żadnego zdjęcia, które by przedstawiało np. mnie na tle klasztoru, Alei NMP czy teatru. Najstarsze zdjęcie zostało zrobione podczas studniówki, która odbyła się w Nocie (NOT) i była bardzo uroczysta. Mój pierwszy prawdziwy bal. Pierwsza częstochowianka, która złamała mi serce, była... - Miała przepiękne imię - Dominika. Nigdy jej nie powiedziałem o swoim uczuciu. Miałem mnóstwo kompleksów. Uważałem, że jestem mały, brzydki i nie mam żadnych szans. Najprzyjemniejsze wspomnienia związane z Częstochową to... - Pierwsza wizyta w częstochowskim teatrze. Odkryłem nowy świat. Od tamtej chwili wiedziałem już, co będę robił w życiu. Cudownie było też, reprezentując Częstochowę, wygrać Ogólnopolski Konkurs Recytatorski, czego następstwem był pierwszy wywi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rozmowa o Częstochowie z aktorem Arturem Barcisiem

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta wyborcza - Częstochowa nr 286

Autor:

not. Beata Cichoń

Data:

08.12.2006