"Dubbing street" w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Tomasz Bieniek w Gościu Niedzielnym.
Dubbing i lalkarstwo to w Czechach dwie bardzo ważne dziedziny sztuki. Marionetki, pacynki i kukły można spotkać nie tylko w teatrze, ale i na ulicy czy w piwnicy zabytkowego zamku. Nie inaczej jest z dubbingiem, który występuje w telewizji tak często jak u nas lektor. Czesi mają też specyficzne poczucie humoru. Polski aktor będzie budował swoje postaci, opierając się na bardziej rozdmuchanych emocjach, których czeski aktor unika. Po premierze spektaklu w Teatrze Śląskim Petr Zelenka przybliżył widzom tę mentalność: - Aktorzy Dejvickiego Divadla skupiają się na dialogu, tutaj było więcej psychologii - porównywał oba teatry. - Co nie znaczy, że było gorzej, po prostu inaczej. Różnice na własnej skórze poczuli także aktorzy Śląskiego: - Na początku próbowaliśmy poczuć czeski klimat, ale szybko okazało się, że zamiast lekkości wyszedł z tego dramat. Zrobiliśmy to po swojemu - wspomina Katarzyna Błaszczyńska, grająca postać Lady. Studio du