"Miłosna wojna stulecia" Ebby Witt-Brattström w reż. Evy Rysovej w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński na blogu Destroix.
Spektakl się podobał, tylko że nie mnie. Dla mnie był za bardzo szwedzki. W Szwecji oni chyba wszyscy tacy: szwedzcy, myślący i rozmawiający. Nie mogą kogoś po prostu kochać lub nie, bo muszą to sobie dopiero przemyśleć, albo gorzej: przegadać! Jak w "Tańcu śmierci" Augusta Strindberga. Spektakl "Miłosna wojna stulecia" jest zrobiony na głowę, choć udaje, że na feeling. Uczucia to jego temat, ale nie zawartość. Postaci, zamiast coś przeżyć, rzucają talerzami. Autorka was present i wyznała w spiczu, że zadowolona. Rozłożysta scenografia w drewnie, dominuje stół weselno-bankietowy z chudym cateringiem (picie i koreczki). Występuje Radosław Krzyżowski, artysta frontalny, z żoną Dominiką. Sprawy klasy średniej w średnim wieku nie są aż tak uniwersalne, jak im samym się wydaje. Ale przekaz może chwyci, bo jest jak z fejsbuka. Jeśli szukasz dowodu, że walka płci jest najważniejsza, a nie znajdujesz go w rzeczywistości, idź do teatru, gdzie o