EN

22.03.2024, 12:31 Wersja do druku

Cześć, jestem

„Niko, czyli prosta zwyczajna historia" Joanny Mueller w reż. Zofii Gustowskiej w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach i Stowarzyszenie Sztuka Łączenia w Kielcach (koprodukcja). Pisze Dominik Gac, członek Komisji Artystycznej 30. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.


fot. Mateusz Wolski/mat. teatru

Prosta to historia, ale czy zwyczajna? Nikodem, któremu znajomi mówią Niko (Wojciech Niemczyk), mieszka na parterze bloku i czuje się samotny. Ma co prawda sympatycznego brata Maksa (Andrzej Plata), ale nie ma przyjaciół. Do mieszkania obok wprowadza się Nina (Anna Antoniewicz). Poznają się. To bardzo wymagający, trudny i najeżony pułapkami proces. A co to za problem – zapytacie – poznać się z kimś?

Niko jest neuroatypowy. Być może mieści się w spektrum autyzmu. Nie wspomina o tym jednak, a ja pojęcie o neuroróżnorodności mam blade. Nie ma zresztą znaczenia, co powiedziałby o Nikodemie lekarz. W uczonej definicji nie zmieściłyby się przecież wrażliwość i niezwykła szczerość. „Podoba mi się – mówi Nina – że jest taki prawdziwie prawdziwy, to nie zdarza się często, to bardzo rzadkie. Chociaż na pewno ma z tego powodu w życiu trochę kłopotów”. I o tych kłopotach jest ta opowieść. I o uważnym patrzeniu na czyjąś twarz. O zrozumieniu drugiego człowieka, które przychodzi z trudem, po czasie, jak odkrycie tajemnicy, i tak jest cenne. O tym wreszcie, że Niko choć wyjątkowy, nie jest jedyny. W zastępczej siedzibie kieleckiego Teatru im. S. Żeromskiego było wiele osób mu podobnych (i bardzo odeń różnych). Oglądałem spektakl wraz z grupą widzów z niepełnosprawnościami (w różnym wieku). Kilka rzędów niżej siedział chłopiec, który niechętnie ściszał głos. Utrudnił Wojciechowi Niemczykowi rozpoczęcie przedstawienia. I jednocześnie precyzyjnie zakreślił wyzwanie, przed jakim stanęli twórcy podejmując tę tematykę. Myślałem o tym chłopcu, jak o Prawdziwym-Niko i uważnie przyglądałem się własnej widzowskiej reakcji – nie znoszę, gdy ktoś mnie rozprasza, zwłaszcza w teatrze lub kinie.

„Co to znaczy być wyrozumiałym?” – na ścianie w tle wyświetla się jedno z pytań, które przychodzą do głowy Niko i nad którymi zastanawiają się aktorzy. Cała trójka chwilami dystansuje się od swoich postaci – co nie znaczy, że wychodzi z roli. A jednak nikt tu nikogo nie próbuje zwodzić, mamić iluzją. Teatr jako przestrzeń prawdy, a nie świątynia artystycznych cudów. W przypadku Niemczyka granica postaci nie jest jednak jasna. Nawet wtedy, gdy aktor podkreśla, że jest tylko bohaterem tej historii i nie wie o Niko nic ponad to, co napisano w tekście sztuki – cały czas jest nim, albo kimś do niego podobnym. Antypatycznym i sympatycznym jednocześnie. Gra świetnie, magnetycznie i z wielkim wyczuciem. Niko nie kłamie, gdy mówi, że wcale nie jest nieśmiały. Ostrożną powściągliwość aktor zamienia w siłę i wyrazistość. Nie wdzięczy się, nie ułatwia – a jednocześnie przyciąga.

fot. Mateusz Wolski/mat. teatru

Nie wszystkich i nie od razu. Gadający chłopiec puszcza mimo uszu te kilka wstępnych wyjaśnień poprzedzających przygaszenie świateł: o czym będzie mowa i kto będzie mówił, gdzie rozegra się akcja. Prawdopodobnie nie usłyszał też uspokajającej deklaracji, że aktorzy nie będą wchodzić na widownię. Wszystko po to, żeby widzowie czuli się komfortowo i nie byli nieprzyjemnie zaskakiwani. Banalne? Przewrotne. Dobiegająca z offu narracja brzmi jak audiodeskrypcja. Tyle, że ja też jej potrzebuję. „Teraz się uśmiecham” – mówi kilkukrotnie bohater a jego twarz wydaje się niewzruszona. Nie potrafię rozpoznać, kiedy Niko się cieszy, a kiedy smuci. To na pewno jego problem? A może jednak mój? Chciałbym być jak Nina, mieć jej cierpliwość i ciekawość, w których rozpuszcza gorzko-kwaśne obycie nowego sąsiada. Chciałbym też wdzięk, z którym obydwoje przełamują kolejne niezręczności. Mnóstwo w tych scenach kojącego humoru. Ulgi z małych radości zbliżeń do drugiego człowieka. I nie wiadomo, czy relacja, która się rodzi na naszych oczach, będzie koleżeństwem, przyjaźnią czy zauroczeniem, a może nawet zakochaniem? I nie o to też chodzi w sztuce Joanny Mueller – czym to wszystko się skończy, ani nawet jak się dalej potoczy. Autorkę interesują tylko te wycinki. Skrawki, pojedyncze zdania. Krótkie rozmowy przy okazji.

fot. Mateusz Wolski/mat. teatru

Reżyserka Zofia Gustowska i scenografka Natalia Kozłowska myślą podobnie. Scena podzielona na trzy sfery wydaje się pusta. W głębi neon księżycowego rogalika, z prawej strony płachta sztucznej trawy i huśtawka – skwerek pod blokiem. Z lewej dywan, łóżko i nocna lampka – pokój Niko. W centrum ławka i znak – przystanek autobusowy. Jedno z ulubionych miejsc bohatera, do którego przychodzi po to by nie jechać i nie czekać. Chciałoby się usiąść obok – wyciągnąć z tego naukę, poćwiczyć rezygnację z pośpiechu. Niespieszne tempo przedstawienia w połączeniu z jego krótkim czasem trwania (niecała godzina) wywołuje dziwny efekt błogości, choć przecież nie relaksu, ani eskapistycznego zanurzenia. Są tu bowiem także elementy mniej udane. Choćby wspomniana scena z pytaniami na ścianie i pozorowanym namysłem aktorów czy rapowana piosenka inicjowana przez Ninę. A i Maks jakiś taki – prawie idealny, nierzeczywisty w tym wiecznym uśmiechu, którym obdarza wymagającego brata.

Na tym chyba polega tego spektaklu tajemnica i siła. Na tej błogotrudności, którą twórcy w ten świat wpisali i którą nam udostępniają. Zapraszając do jasnej przestrzeni, gdzie igrają cienie. Skracają się i wydłużają, ustępują i ogarniają. Ich nieuchwytność nie umniejsza realnego oddziaływania. Są jak emocje innych osób, które wypełniają i zmieniają nasze światy. Musimy się nauczyć poruszać w tym wzajemnym przenikaniu. Pierwszym krokiem jest zauważanie drugiego człowieka – takim, jakim jest, różnym od nas. Drugi krok to już nasza sprawa i nasza odpowiedzialność. Jeśli artyści traktują widzów poważnie, sztuka nie może być instrukcją. I nie jest nią w Kielcach.

---

Joanna Mueller NIKO CZYLI PROSTA ZWYCZAJNA HISTORIA. Reżyseria: Zofia Gustowska, scenografia i kostiumy: Natalia Kozłowska, muzyka: Bartosz Prosuł. Prapremiera w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach 28 października 2023.

Źródło:

Materiał własny

Autor:

Dominik Gac

Wątki tematyczne