Teatr bielski uczcił swoje 35-lecie bardzo ambitną premierą "Hamleta", w reżyserii Alojzego Nowaka i scenografii Antoniego Tośty. Do "Hamleta" - wiadomo - dobierać można tysiące różnych "kluczy" inscenizacyjnych. W Bielsku zobaczyliśmy dramat polityczny o cechach paraboli, tragedię uwikłania ludzi w pewne mechanizmy i determinanty, w swoiste koło zła, jakie stwarza tyrania. Bo przecież "wszystkiemu winien jest król" - uzurpator Klaudiusz. Poszczególne postaci spektaklu mają wymiar jakby pewnych uosobień czy symboli. Bardzo istotną funkcję pełni też symbolika niektórych scen czy rekwizytów. Uniwersalistyczna wymowa inscenizacji łączy się przy tym skojarzeniowo - z bardzo polskimi "odniesieniami" literackimi i historycznymi. Przede wszystkim - z romantycznymi buntownikami, zwłaszcza Kordianem i tak bardzo licznymi jego kontynuatorami, w różnych wersjach i z różnych epok, po współczesność. Spoza tekstu Szekspira prawie że słyszy się słowa Norwida:
Tytuł oryginalny
"Czerwony płaszcz"
Źródło:
Materiał nadesłany
"Poglądy" nr 23