Największym atutem częstochowskiej realizacji jest imponująca, pobudzająca wyobraźnię (nie tylko dziecięcą) scenografia - o "Czerwonym Kapturku" w reż. Waldemara Wolańskiego w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie pisze Julia Liszewska.
Częstochowski "Czerwony Kapturek" AD 2009 to przede wszystkim przepiękna scenografia Joanny Hrk. Gigantyczna baśniowa biblioteka - tomy tłoczące się na półkach (fotografia przeniesiona na materiał przesłaniający cały tył sceny). Las to po prostu choinki wycięte z kart ogromnej księgi; jeszcze nie wyblakły na nich litery, zdania opowiadające baśń. Kiedy zaś aktorzy otwierają okładkę wielkiej księgi stojącej na środku sceny, zaczyna się "dzianie...". Bajka jeszcze nie powstała, jeszcze nie istnieje - ona dopiero się tworzy, jest powoływana do życia minuta po minucie; postaci, które wyszły na scenę są jeszcze anonimowe, dopiero w trakcie powstawania opowieści włożą kostiumy stając się na chwilę Czerwonym Kapturkiem, Babcią, Wilkiem, biedronką czy wiewiórką (kostiumy zresztą są równie imponujące co scenografia - pomysłowe i pięknie uszyte). Waldemar Wolański stosuje tu chwyt "teatru w teatrze" - podwaja rzeczywistość, tworzy baśń w