"Czerwony Kapturek" w reż. Adama Frontczaka w Operze Wrocławskiej. Pisze Magdalena Talik w portalu Kulturaonline.
Szefowie oper wiedzą, że aby mieć melomana, trzeba go sobie wychować. Po warszawskiej, także Opera Wrocławska zdecydowała się na wystawienie spektaklu dla dzieci. "Czerwony Kapturek" jest zabawny, choć niektórych zaskoczy, że wilk, zamiast babci i wnuczki, pałaszuje tort i okazuje się rockandrollowcem. Podobno dzieci są najtrudniejszą publicznością, która jest w stanie wypatrzyć w sztuce najmniejszy fałsz. Jeśli tak, to wrocławska premiera "Czerwonego Kapturka" jest sporym sukcesem, bo najmłodsi komentowali libretto, podskakiwali w rytm muzyki, a nawet piszczeli ze strachu, kiedy wilk układał się do snu w domku babci. Ale pomyliłby się ten, kto po "Czerwonym Kapturku", operze czeskiego kompozytora Jiřiego Pauera, spodziewałby się klasycznej, wiejącej grozą bajki, jak z książki braci Grimm. Libretto zostało mocno zmienione i zyskało niemal postmodernistyczny charakter. Zamiast jednej, mamy tu elementy wielu bajek, choćby disneyowskiej "Pięk