Była legendą Paryża. Kopciuszkiem z przedmieścia, któremu miał być pisany lepszy los. Maleńka, szczuplutka, gładko uczesana, bez makijażu, zawsze w niepozornej czarnej sukience. Miała urodę, którą zazwyczaj określamy jako "szarą myszkę". Francuzi nazwali ją ładniej "wróbelkiem". Stąd też sceniczny pseudonim - Piaf. Pan Bóg nie dał jej łatwego życia, ale za to obdarzył ją wielkim głosem i chyba jeszcze większym sercem. A ludzie pokochali ją za jej piosenki; za ten przejmujący głos i tę nawałnicę uczuć, którą niósł każdy z jej koncertów. Edith Piaf żyła piosenką i miłością. Nic więcej się nie liczyło. Kiedy śpiewała, dawała z siebie wszystko. Rozkwitała na scenie i w ramionach kochanków. Bez miłości umierała. Umierała wielokrotnie i powracała do życia, kiedy tylko serce znów zaczynało mocniej. bić. Jej życie zapisane jest - jak w lirycznym pamiętniku - w piosenkach, które mówią o miłości i zdradzie, o tęsknocie i
Tytuł oryginalny
Czerwone róże dla Piaf
Źródło:
Materiał nadesłany
Ziemia Kaliska nr 29