Prapremiera polska "Czerwonych nosów" Petera Barnesa w przekładzie Stanisława Barańczaka i reżyserii Eugeniusza Korina odbyła się w Teatrze Nowym w Poznaniu jeszcze w ubiegłym sezonie teatralnym. Pesymiści przewidywali wówczas, że spektakl nie utrzyma się długo w repertuarze. Nie dlatego jednak, że był nieudany, lecz z powodu treści, która może wzbudzać protesty w naszym katolickim kraju. Stało się, na szczęście, inaczej. Przedstawienie nadal jest w repertuarze teatru i mogliśmy je oklaskiwać na ostatnich Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Akcja sztuki Barnesa toczy się wprawdzie w średniowiecznej Francji za panowania papieża Klemensa, jednak mówi o problemach najzupełniej aktualnych - o rozziewie pomiędzy religią i wiarą, o naturze władzy (nie tylko zresztą kościelnej) i o artystach, którzy bywają najczęściej narzędziem w jej ręku. Tytułowe "czerwone nosy" to trupa wędrownych komediantów, którzy w czasie szalejącej zarazy
Tytuł oryginalny
Czerwone nosy idą do nieba
Źródło:
Materiał nadesłany
Twój Styl nr 5