Jeśli można powiedzieć, że w przedstawieniu teatralnym za dużo jest teatralności to wydaje się, iż tak właśnie stało się z "Czerwonymi nosami", najnowszą premierą Teatru Nowego w Poznaniu. Tytułowe "Czerwone nosy" to trupa teatralna składająca się m.in. z księdza, płatnego mordercy, zakonnicy, ślepca, jąkały, klowna, dwóch chromych oraz bogacza. Wszystkie te typy ludzkie przygarnął Flote i nazwał wesołkami Pana Boga. W czas zarazy - Peter Barnes przeniósł bowiem akcję sztuki do nękanej epidemią dżumy XIV-wiecznej Francji - "Nosy" niosły ludziom zapomnienie i nadzieję. Papież Klemens VI daje przyzwolenie na ich "działalność". Wraz z końcem zarazy i nastaniem normalności (to słowo pojawia się bardzo często w rozmowach i dyskusjach bohaterów) Nosy smutnieją. Ich przedstawienia już nie rozśmieszają - raczej stają się pretekstem do gorzkich rozmyślań o rzeczywistości. Papież grozi palcem. - Nie podawaj ludności żadn
Tytuł oryginalny
Czerwone nosy
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wielkopolska nr 96