Istnieje termin: "przyjemne rozczarowanie". Z punktu widzenia logiki ma on niewiele sensu, ale trzeba trafu - skoro już istnieje - że pasuje jak ulał do tej właśnie sytuacji. Bo na premierę musicalu "Boso ale w ostrogach" do teatru Komedia szedłem pełen najżywszych obaw. Obawy były zresztą przemieszane z pełnym-złośliwości zacieraniem rak, że będzie można napisać coś szyderczego, a przy tym dowcipnego, co - jak wiadomo - jest bardzo łatwe w wypadku różnych nieudanych przedstawień. Zaś powodem obaw była po pierwsze zła - i zasłużenia zła - sława teatru Komedia, a po drugie temat widowiska, opartego na znanej i popularnej książce pod tym samym tytułem, piewcy Czerniakowa. Stanisława Grzesiuka. Już więc widziałem oczami wyobraźni owe "ferajny", gdzie zawsze jest fajnie, owe Czarne Mańki, zbanalizowane do przejedzenia przez różnych przyswajaczy folkloru, jednym słowem - całą poetykę spod budki z piwem, w stylu Jaremy Stępowskiego. Jednym sło
Tytuł oryginalny
"Czerniaków story"
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 21