"Z miłości" Petera Turriniego w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Piotr Krzyżanowski w portalu austriart.pl.
Wypaleni w uczuciach, kłamiący w polityce, przerażeni utratą pracy, gubiący ludzkie cechy, a przede wszystkim głusi i ślepi, bo pozbawieni moralnych drogowskazów - tacy są bohaterowie sztuki Petera Turriniego "Z miłości" wystawionej w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Inscenizacja sztuki austriackiego skandalisty jest mocna, tak jak i silny jest oryginalny tekst w doskonałym tłumaczeniu Jacka Lachowskiego. Jest współczesna, dynamiczna i prawdziwa. Pozbawiona zbędnych dygresji i pseudointelektualnych dywagacji. Wyzbyta modnych, a często niepotrzebnych meandrów dekonstrukcji. Wierna oryginałowi, z ciekawymi rozwiązaniami scenicznymi, muzycznymi i scenograficznymi. Oszczędna. Ludzkie dramaty nie wymagają bowiem nadinterpretacji, a jedynie pokory. Brakuje mi w niej tylko lepszej gry niektórych aktorów. Od czasów postnitzscheańskich zajadle dyskutujemy na temat obecności Boga; nie wiemy, czy istnieje, a jeśli już, kim jest - czy był człowiekiem? czy umarł? B�