Może nie z najlepszego okresu twórczości wiedeńskiej pochodzą dwa utwory sceniczne, ilustrowane muzyką, które pamiętam: sprzed wojny, w inscenizacji Teatru Słowackiego w Krakowie. Była to "Rozkoszna dziewczyna" i "Czemu kłamiesz, kochanie", obie rzeczy w żadnym wypadku na miano komedii nie zasługujące. Szczególnie właśnie "Czemu kłamiesz" Lengfeldera i Tischa, to bezpretensjonalna farsa, z której dopiero ręka zdolnego reżysera potrafi uczynić widowisko naprawdę interesujące. Mając w pamięci przedstawienia krakowskie, obserwowałem na ostatniej premierze w "Ognisku" - nie bez szczerego wzruszenia - te same umiejętne chwyty reżyserskie Wacława Radulskiego, który tak jak w Krakowie, i tu w Londynie subtelnie wyretuszował niemal wszystkie cienie utworu, nadał jego akcji właściwy bieg i tchnął życie w papierowe jego postacie Jakżeż jednak musiałem ubolewać nad warunkami pracy tego artysty w emigracyjnym naszym teatrze-warunkami, które z góry uspraw
Tytuł oryginalny
"Czemu kłamiesz kochanie...?"
Źródło:
Materiał nadesłany