Krakowianie pamiętają z pewnością zeszłoroczne przedstawienie "Opery za trzy grosze" w Teatrze im. J. Słowackiego. Przypomniało ono utwór, który jest dziś niemal klasyczny i ma już określone miejsce w historii teatru europejskiego, a zapewne nie tylko europejskiego. Sławna prapremiera "Opery za trzy grosze" w 1928 r. w teatrze am Schitfbauerdamm w Berlinie dała bowiem początek specyficznemu gatunkowi teatralnemu, może nawet nowej estetyce teatralnej. Cyniczny, brutalny język i poetyka młodego Bertolta Brechta były wyzwa-niem rzuconym wytwornej publiczności mieszczańskiej, zasiadającej wówczas w fotelach. Świat przestępców, żebraków, domów publicznych wchodził na scenę jako pełnoprawny temat literacki. Wchodził, oczywiście - na zasadzie przekory. Nie majestatyczni, godnym, paradnym krokiem, ale w błazeńskich podskokach, w cyrkowych koziołkach i saltach, z wykrzywioną szelmowsko gębą i wywieszonym językiem. Dziś przyzwyczajeni jesteśmy do te
Tytuł oryginalny
Czekamy na "Happy End"
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Polski" nr 64