- W naszym zawodzie rutyna jest niebezpieczna. Uprawiamy sztukę niesłychanie wyczerpującą, nie tylko pod względem fizycznym, dlatego powinniśmy dokonywać zmian, szukać inspiracji w kontaktach z nowymi choreografami i zespołami - mówi holenderski tancerz RUBI PRONK.
Znakomity tancerz holenderski Rubi Pronk opowiada, co wyniknęło z jego fascynacji Krzysztofem Pastorem i Michaelem Jacksonem. Czy pana wiedza o Polsce stała się bogatsza dzięki udziałowi w spektaklu Krzysztofa Pastora "I przejdą deszcze..."? - Każda kolejna wizyta w Polsce wzbogaca moją wiedzę o waszym kraju, lepiej też poznaję ludzi. Po udziale w dwóch warszawskich premierach, gdyż wcześniej był "Kurt Weil", mogę powiedzieć, że mam już przyjaciół w Polskim Balecie Narodowym. "I przejdą deszcze..." jest próbą opowiedzenia o Polsce nie w sposób literacki, lecz symboliczny. Kiedy Krzysztof zaproponował mi udział w tym przedstawieniu, dużo rozmawialiśmy, również o polskiej historii. Nie czuję się ekspertem w tej dziedzinie, choć teraz na pewno lepiej rozumiem pewne fakty. Kiedy poznał pan Krzysztofa Pastora? - Nawet nie pamiętam, znamy się niemal od wieków, od lat 70., gdy jako młody chłopak zostałem przyjęty do Het Nationale Ballet,