EN

1.02.1999 Wersja do druku

Czekając na zbawiciela

"jak za przymgloną, przydymioną szybą" Kiedy ponad trzy lata temu Krystian {#os#1116}Lupa{/#} wystawił drugą część "Lunatyków" Hermanna Brocha, pisano, że reżyser się zmienił. Ze zmienił się jego sposób postrze­gania rzeczywistości. Wcześniejsze przedstawienia przynosiły ponurą, przygnębiającą wizję świata, zapeł­nionego neurotykami, szaleńcami czy "półgeniuszami" bezskutecznie zmagającymi się z uczuciem niespełnie­nia. Zdawało się, że spektakle Lupy rozgrywają się w równoległej rzeczywistości, gdy tymczasem płynący obok, tak zwany normalny świat był niedostępny dla je­go bohaterów. Tymczasem w "Eschu, czyli anarchii" Lupa przedstawił świat zwyczajny, przeciętny, żeby nie powiedzieć najbanalniejszy z możliwych. A co za tym idzie, pokazał życie "mało znaczących" ludzi ze wszy­stkimi ich słabościami. Nie był to obraz optymistyczny, jednak dużo bardziej niejednoznaczny, a więc jaśniej­szy niż w poprzednich spektaklach

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czekając na zbawiciela

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 2

Autor:

Malwina Głowacka

Data:

01.02.1999

Realizacje repertuarowe