"Zaratustra" w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
"Hudziak zakrada się od tyłu do Kalety". Gdym w drugim numerze teatralnego miesięcznika "Foyer", w napisanym przez Agnieszkę Narębską reportażu z prób do reżyserowanego przez Krystiana Lupę przedstawienia "Zaratustra" [na zdjęciu], zapoznał się z tym zdaniem o lisie w kurniku, czyli o aktorze u Lupy - gruntownie zmartwiło mnie ono. Pomyślałem: Mag nadwiślańskiej sceny przestał rozwijać się! Pomyślałem aż tak defetystycznie, gdyż metafizyczny sworzeń scenicznych seansów Maga od zarania polega właśnie na zakradaniu się od tyłu - a ileż, na Boga, można? Poza tym zaś, jak długo jeszcze ów wektor sworznia ma się zaczynać w Hudziaku i być w Kaletę wycelowanym? Dalsza lektura pogłębiała moje zmartwienie. Co informacja - to lupologiczne nihil novi. Oto jak Mag wzmaga stężenie transcendencji. Znów: "Głośne uderzenia w bęben wypełniają teatralną przestrzeń. Z widowni dobiega przeraźliwe wycie. Gardłowe zawodzenie przechodzi w cichy skowyt,