Samuel Beckett to wielki pisarz i pisarz mało budujący w potocznym, a i filozoficznym sensie. Pisarz negacji świata i redukcji człowieka do jakiejś znikomości fizycznej i metafizycznej. Nazwano jego bohaterów pariasami metafizycznymi, a obraz człowieka w jego dziele najuczciwszym dla cywilizacji zachodniej dwudziestego wieku. Jego dzieła, aczkolwiek dla wielu niezbyt przyjemne, nie da się ze współczesnej panoramy usunąć ani zignorować. Toteż dobrze, że w Teatrze Dramatycznym można obejrzeć trzecią już z kolei sztukę Samuela Becketta w reżyserii Antoniego Libery. Po "Radosnych dniach" ze znakomitą Mają Komorowską i "Czekając na Godota" pojawiła się ostatnio "Końcówka". Wszystkie trzy sztuki należą do klasycznego kanonu dramaturgii współczesnej i traktowane są przez teatr z uwagą i szacunkiem, przynajmniej w tej wersji, jaką nam oferuje Libera, znawca twórczości Becketta. Bo chociaż z klasykiem można by postępować sobie s
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie nr 259