Sztuka liczy zaledwie lat kilkanaście, a weszła już do podstawowego kanonu teatralnej klasyki światowej. Być może potomni powiedzą kiedyś: jak niewiele działo się w dramaturgii między Szekspirem a Beckettem... A Beckett, to właśnie przede wszystkim autor sztuki "Czekając na Godota", którą znowu oglądamy po kilkunastu latach w Warszawie. Na scenę "Ateneum" została ona przeniesiona, w swoim zasadniczym kształcie inscenizacyjnym nadanym jej przez Macieja Prusa, z Teatru TV (premiera 4.4. w TV2). Sztuka w tym właśnie kształcie - mimo że, pomyślanym dla telewizji - bardziej się sprawdziła na scenie teatralnej. Nie ma potrzeby przypominania jej treści i problematyki, gdyż "Godot" wszedł już na stałe do języka potocznego jako symbol oczekiwania, nadziei, "czekania na czekanie" - jak mówi jeden z bohaterów sztuki. Kiedyś, na prapremierze odbierało się tę sztukę jako dno beznadziejności ludzkiej egzystencji, opiumowanej złudą oczekiwania na coś czy n
Tytuł oryginalny
"Czekając na Godota"
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 102