"Czekając na Godota" w reż. Antoniego Libery z Teatru Narodowego w Warszawie na XIII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.
Obejrzeliśmy przedstawienie warszawskiego Teatru Narodowego, wyreżyserowane przez znawcę Becketta - Antoniego Liberę. Przedstawienie wystudiowane, czyste i szlachetne, a przy tym niesprawiające - co częste przy Beckecie - wrażenia ciężkiego. Libera czyta dzieło Becketta trochę jak dziecko: za wszelką cenę chce wszystko zrozumieć, by wytłumaczyć, czyta szczerze i opowiada otwarcie. Atmosferę zagubienia w cywilizacji, beznadziei oczekiwania na cud znakomicie oddają dwaj główni protagoni-ści: Estragon i Vladimir - Zbigniew Zamachowski i Wojciech Malajkat. Nieoczekiwanie obaj są dziś ciepłymi ludźmi, wcale nie do końca przekonanymi o słuszności i konieczności owego czekania, ale też nieprzekonanymi do czegokolwiek innego. Wątpliwość chce zasiać Pozzo (Jerzy Radziwiłowicz), ale postać to raczej plugawa, więc tym dotkliwsza konstatacja, że życia nie wolno przetrawić, czekając.