Znakomitą część historii polskiego teatru tworzyły duety reżyser - scenograf. Pomimo pewnych zmian, wyodrębnienia się nowych teatralnych profesji, dzieje się tak i dziś - pisze Jadwiga Rożek-Sieraczyńska w Teatrze.
W jednym z wywiadów Krystian Lupa przyznawał: "Parę razy pomyślałem, że dobrze byłoby choć na chwilę przestać robić sobie scenografię. Ciągle mówię o tęsknotach za zmianą, za rozwojem, za inspiracją. Nowej drogi nie można wymyślić, na nią po prostu trzeba wejść. Ktoś może ją wskazać" [1]. W tej samej rozmowie przywołane zostały słowa artysty, niezwykle trafnie ujmujące istotę współpracy reżysersko-scenograficznej. Teatr Krzysztofa Warlikowskiego i Małgorzaty Szczęśniak reżyser określił jako tworzony "na dwie głowy i cztery ręce". Na terenie sztuki porzekadło o sile "dwóch głów" traci oczywiście wartościującą moc. Sformułowana jednak w ten sposób tęsknota za dialogiem, za konfrontacją z odmiennością, za potrzebą odbicia własnych koncepcji w tym, co zewnętrzne, zmierzenia się z innym spojrzeniem, perspektywą, sięga samych podstaw tworzenia teatru. Paradoksalnie poszerzaniu własnych scenicznych kompetencji towarzyszy swoi