"Pani Bovary" w reż. Kuby Kowalskiego Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Kacper Sulowski w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Poczucie nienasycenia, ochota na więcej, dalej i wyżej coraz wyraźniej daje o sobie znać. Jesteśmy na głodzie. Wciąż szukamy wrażeń, doznań, emocji. Ten głód jest pierwotny, niemal zwierzęcy. Emma dwukrotnie wyje do księżyca jak wilk. - Każdy ma w sobie wilka, którego musi nakarmić - zdaje się mówić reżyser spektaklu "Pani Bovary", którego premiera odbyła się w sobotę w Teatrze im. J. Osterwy. Jeszcze kilka lat temu uczniowie szkól średnich omawiali fragmenty "Pani Bovary" na języku polskim. Dziś to ewentualnie lektura "dla chętnych", po którą sięgają nieliczni. A szkoda. Gustav Flaubert wydał ją w połowie XIX wieku. Opowiada w niej historię doktora Bovary, który, delikatnie mówiąc, nie jest rozpieszczany przez los. Ojciec alkoholik-hulaka, nadopiekuńcza matka, ciężkie dzieciństwo. Kiedy dorasta rodzice swatają go z podstarzałą i brzydką Heloizą. Jednak Karol zakochuje się w pięknej Emmie Rouault, córce swojego pacjenta. "Szczęś