"Mistrz&Małgorzata Story" w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.
Każde nowe teatralne podejście do "Mistrza i Małgorzaty" sprawia, że strzygę z radości uszami i wychodzę na miasto w przebraniu Korowiowa, byłego regenta chóru cerkiewnego, żeby coś obrzydliwego zbroić. W końcu to najpiękniejsza historia o dojrzałej miłości, jaką znam. I nic to, że zwykle robi się z tego ckliwe romansidło dla licealistów, którzy nie mają pojęcia ani o takim kochaniu, ani o takim diable, ani nawet o śmieszno-gorzko-strasznej Rosji. Robert Talarczyk nie chciał melodramatu i chwała mu za to. Czyta "Mistrza i Małgorzatę" przez pryzmat współczesnej Rosji. Książka Bułhakowa i jej bohaterowie są elementem kultury popularnej, rozpoznają się w nich moskiewscy celebryci. W tle mamy atak na teatr na Dubrowce i wojnę czeczeńską. Z jednej strony byle jaki show-biznes (Iwan-Mistrz to scenarzysta, który zgłosił się do wojska na ochotnika, jego ukochana jest popularną aktorką z serialu), z drugiej niedobitki cyganerii artystycznej (Wolan