"Rosyjskie konfitury" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Telewizji. Pisze Sławomir Pietras w tygodniku Angora.
Za czasów Związku Radzieckiego wiedzieliśmy o wszystkim, co działo się w środowiskach twórczych i sztuce tego kraju. Oczywiście w granicach zezwolenia władzy i w ramach ustrojowych dogmatów. Teraz wiedzę taką zdobywamy sami, często zaskakiwani i zdumieni niezmiennym bogactwem, barwnością i urokiem kultury tego narodu. Ich sztuki piękne, muzyka, poezja, literatura i teatr były i będą tym, co nas powinno łączyć bez względu na politykę, konflikty, terroryzm i inne doczesne okropności. Należy koniecznie zapamiętać nazwisko Ludmiły Ulickiej, rosyjskiej pisarki i scenarzystki, z zawodu biologa genetyka. Przed kilkunastu laty napisała swe pierwsze opowiadanie Sonieczka i od razu zdobyła francuską nagrodę Medici i włoską Azerbi. Teraz przedstawia swoją pierwszą sztukę teatralną, którą udało mi się obejrzeć, zanim dojdzie do emisji publicznej, bo wyprodukowała ją Telewizja Polska. Nazywa się "Rosyjskie konfitury" i ma dwa, ale pozorne mankamenty