"Kilka scen z życia. Według Płatonowa" w reż. Anny Gryszkówny w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Młodzieńczy tekst Antoniego Czechowa poddano adaptacji, bo "Płatonow" w całości musiałby trwać z pięć godzin. Spektakl nazywa się skromnie "Kilka scen z życia", ale stanowi atrakcyjną całość. Niby to wieczór sylwestrowy z alkoholem i sztucznymi ogniami, ale w istocie kilka portretów kobiecych, a każdy inny i na swój sposób budzący współczucie. Przedstawienie też zrealizowały kobiety. Czechowowski tytułowy bohater wykreowany przez Otara Saralidzego zapada w pamięć, jest sam w sobie dziełem sztuki, zwłaszcza że kiedyś w tym teatrze Płatonowa grał wielki Gustaw Holoubek. Dziwak, kusiciel, pijak, a do tego nauczyciel (to zestawienie wywołuje salwę śmiechu). Warto zobaczyć, jak z takim gorzkim życiowym dramatem radzą sobie młodzi aktorzy z Dramatycznego. Drugi akt rozgrywa się na śniegu i publiczność po spektaklu z ciekawości sprawdza, czy biały puch jest prawdziwy.