Oglądając kolejną inscenizację "Trzech sióstr" Czechowa nie sposób uwolnić się od refleksji natury ogólniejszej. Refleksji wykraczającej poza teatr, poza sztukę i jej przesłanie. Wydawałoby się, że współczesność progu XXI wieku, a więc: elektronika, komputery, wideo - wyeliminuje z teatru "staruszków" - klasyków literatury dramatycznej. Tymczasem rzecz ma się akurat odwrotnie. Dramaturgia współczesna (ta najwspółcześniejsza) niewiele ma dziś teatrowi do zaoferowania. Jej nowość, współczesność najczęściej zawiera się w warstwie formalnej sztuki, zaś w sferę wartości, a więc tego, co stanowi duszę dramatu - na ogół nic nowego nie wnosi. Toteż trudno się dziwić, że reżyserzy, zwłaszcza ci, którzy jeszcze nie wyeliminowali z teatru takich pojęć jak m.in.: myślenie, moralność, filozofia życia etc. - co i raz sięgają do klasyki. No, bo jak tu nie sięgać, skoro ten XIX-wieczny Czechow jest ponadczasowy. I właśnie
Tytuł oryginalny
Czechow zawsze "modny"
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych Nr 85