"One" w reż. Moniki Pęcikiewicz w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Dzienniku - dodatku Kultura.
"One" Moniki Pęcikiewicz na początku budzą złość, a nawet protest. Po fazie buntu zaczynamy jednak wyraźnie słyszeć samego Czechowa. Sugestywnego analityka samotnych i poniżonych. Pęcikiewicz skroiła "Trzy siostry" na miarę naszych czasów. Zdarzeń nie ma co opowiadać. Są detalicznie zgodne z tekstem. Siostry z prowincji do Moskwy nie wyjadą, wyjadą kochankowie - bo są żołnierzami, a rozkazy rozkazami. Spektakl otwiera wideoprojekcja twarzy Iriny, Maszy i Olgi. Potem często słyszymy ze sceny słowa uznawane za obelżywe Oglądamy aktorów we współczesnych ciuchach w kontenerze mieszkalnym. Tyle rewolucji. Kostiumy, współczesny seksualizm i przekleństwa miały odświeżyć Czechowa, towarzyszą jednak frazom tak charakterystycznym dla 1901 roku (w którym dramat powstał), że boleśnie czuć pozorne uwspółcześnienie języka. Podczas premiery szwankowała wewnętrzna sprężyna, która spaja mechanizm komediodramy Czechowa - współodczuwanie przestrzeni.