- Ten tekst jest przerażającą i trafną wiwisekcją nas wszystkich. Naszych fobii, marzeń, lęków, obsesji - mówi Wojciech Faruga, który reżyseruje w Teatrze Powszechnym "Mewę" Czechowa. Premiera w sobotę 8 kwietnia.
Izabela Szymańska: Tekst Czechowa to sztuka o teatrze. Jak na ten dramat patrzyłeś, proponując go Powszechnemu i jak to się zmieniało w trakcie prób, które przypadły na czas awantury o "Klątwę"? Wojciech Faruga: Część naszych prób odbywała się w ramach tego, co się wydarzyło po premierze "Klątwy". Nie mieliśmy wątpliwości, że nasza "Mewa" będzie tym nasiąkać - robimy teatr "tu i teraz", z tymi ludźmi, więc udawanie, że teatr i aktorzy nie przechodzą trudnych chwil, wymagałoby kompletnego odcięcia się od rzeczywistości. Spotkaliśmy się z Julią Wyszyńską parę tygodni przed premierą "Klątwy" i rozmawialiśmy o tym, co wydarza się z Niną między 3. a 4. aktem "Mewy", kiedy mijają dwa lata, co sprawia, że teatr ją niszczy jako aktorkę i jako człowieka? A po premierze "Klątwy" musieliśmy zacząć pracować nad tym, żeby ocalić w Ninie wiarę w teatr w pierwszych trzech aktach. Czechow pokazuje stary i nowy teatr. - Nam ta opozycja