Słychać szum widowni. Światła jeszcze nie zgasły. Na scenę wchodzi dyrektor - Zbigniew Zapasiewicz. Ustawia stolik, poprawia krzesła, pochyla się, sprawdza obicie desek sceny, daje znak gestem ręki dla zapalenia reflektorów. Siada zamyślony i patrzy przez dłuższą chwilę w milczeniu na widzów. "Dobry wieczór Państwu". Tak zaczyna się przedstawienie sztuki Thorntona Wildera "Nasze miasto" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Jest rok 1990. Prapremiera odbyła się w roku 1938. O tym dowiadujemy się od dyrektora. Scena jest pusta. Stoją na niej tylko dwa stoły i krzesła (to dla tych, którzy przywiązani są do tradycyjnej scenografii). Reszta jest rzeczą naszej wyobraźni. Dyrektor oprowadza nas po miasteczku Grover's Corners w New Hampshire. Sklepy, szkoła, słupy uliczne, kościół, ogródek pani Gibbs i pani Webb. Wchodzimy w fikcyjny świat teatru. Ale naraz dziwna dygresja dyrektora - pani Gibbs, którą widzimy właśnie, zmarła już dawno te
Źródło:
Materiał własny
Twórczość nr 10