- Chciałbym pracować z ludźmi wykluczonymi w szerokim znaczeniu tego słowa. Nie tylko z więźniami, bezdomnymi, ale też z chorymi na AIDS, bo oni są szczególnie odrzuceni - z aktorem Dariuszem Jeżem rozmawia Kornelia Kurach w Lubelskiej Gazecie Teatralnej Proscenium.
Kornelia Kurach: Od jedenastu lat jest pan aktorem. W swoim dorobku ma pan wiele wspaniałych ról. Bierze pan również udział w działaniach społeczno-kulturalnych. I to właśnie one interesują mnie najbardziej. Jakie to dotychczas były projekty i jak wyglądała praca przy nich? Dariusz Jeż: Kilka lat temu robiłem razem z Joanną Lewicką spektakl z więźniami pt. "Sen nocy letniej". Projekt polegał nie tylko na tym, żeby z najbardziej zdolnymi więźniami stworzyć spektakl. Oni przede wszystkim mieli poczuć się potrzebni. Pamiętam, jak sam byłem w więzieniu i Łukasz Witt-Michałowski przyszedł robić "Lizystratę". Dla mnie to nie był do końca teatr, czułem się jak małpa w klatce. Widzowie przyjechali z zewnątrz pooglądać tych złych, którzy bawili się w teatr. Postanowiłem, że musi być inaczej, chciałem więc wyprowadzić "Sen nocy letniej" na zewnątrz. Dyrektor więzienia Zbigniew Drożyński nie wiedział, że mamy plan. Zorganizowaliśmy też