"Żeby mądrze pomagać, trzeba zajmować się konkretną grupą. Ja zajmuję się ludźmi niepełnosprawnymi intelektualnie, dorosłymi, którzy już nie mają rodziców, często są sierotami społecznymi". Zasady mądrego pomagania Anny Dymnej
Agnieszka Kublik: Łatwo jest głupio pomagać? Anna Dymna: Każdy z nas ma taki etap, że nie zastanawia się, tylko kieruje odruchami serca. Ale różnie się to kończy. Czasami nagle orientujemy się, że ktoś robi nas w konia. Panią robili? - Oczywiście. Byłam znaną aktorką, bo to "Barbara Radziwiłłówna", to "Znachor", to Ania Pawlakówna. Dostawałam setki listów. Za komuny ludzie pisali o marzeniach. Gdy przyszła wolność i demokracja, z listów wylało się morze rozpaczy, bezradności, cierpienia i błagania o pomoc. Wysłałam głodującej kobiecie pieniądze na lekarstwa. W odpowiedzi otrzymałam: "Proszę teraz dla córki przysłać kozaki czarne, kostiumik wełniany szary nr 38, kożuch biały, długi". Teraz nauczyłam się czytać między wierszami i wyczuwam naciąganie. Zanim udzielę pomocy, dokładnie sprawdzamy adresata i jego sytuację. Mogę to robić, bo mam fundację. To podstawowa zasada mądrego pomagania. A jak na ulicy ktoś prosi o po