- Na dzisiejsze potrzeby napisać ładnie nie umiem. Zresztą i tak miałem szczęście mieć niezwykłą widownię, wspaniałych kompozytorów, zostawić jedną, czy może trzy pieśni, ponoć legendy. Nie chcę zrzędzić - mówi ERNEST BRYLL, poeta, autor śpiewogry "Na szkle malowane" i "Kolędy-Nocki".
Piotr Sobierski: Pana współpraca z teatrem to głównie teatr telewizji oraz Teatr Polski, gdzie pełnił pan funkcję kierownika literackiego. Ma pan jednak i dokonania w Teatrze Muzycznym, przypomnieć chociażby znakomitą "Kolędę-Nockę" w Gdyni. Jak wspomina pan dawne czasy musicalu? Ernest Bryll [na zdjęciu]: Czas jest inny. Widownia też. Tamta z "Kolędy-Nocki" była pełna niepokoju, pragnienia sprawiedliwości społecznej, wiary w inną Polskę, no i naiwności. Była też widownią biletów po przeciętnie dostępnej cenie. Szukaliśmy drogi i tez dla Teatru Muzycznego bardziej niż musicalu. W jakiej kondycji, pana zdaniem, jest obecnie musical? - Dziś konieczność innej widowni - takie prawa ekonomiczne - marzenie inne, poszukiwanie inne. Często wysokiej klasy, ale naśladownictwo tego, co nie z nas wyrosło artystycznie. A może nie mam racji. Było kiedyś inaczej przez chwilę, dobrze, że zostało w pamięci. Po co i kogo pytać dziś "w jaką to Polsk