Gdyby żył obchodziłby dziś 70. urodziny. Czy nadal pozostawałby przede wszystkim Maćkiem Chełmickim z "Popiołu i diamentu", czy też może miałby w dorobku inne, jeszcze wspanialsze role? Jak toczyłaby się artystyczna droga Zbigniewa Cybulskiego, gdyby nie tragiczna i przedwczesna śmierć zimą 1967 roku? Jakoś trudno wyobrazić sobie Cybulskiego w sytuacji dostojnego jubilata. Rację chyba miała Agnieszka Osiecka, dzieląc się w swoich "Rozmowach w tańcu" taką oto refleksją: "Ludzie twierdzili, że los zabrał tak wcześnie Zbyszka, gdyż on nie miał koncepcji dorosłości. Nie był w stanie, nie potrafił być dorosłym panem z brzuszkiem, samochodem, willą. I ja też inaczej nie mogę go sobie wyobrazić jak tylko jako chłopaka w czarnej kurtce, okularach, wiecznie dokądś biegnącego". Grać siebie W tamten fatalny poranek; też się śpieszył. Zginął na dworcu we Wrocławiu, pod kołami pociągu, w sposób rzec można "filmowy", bo przywołujący na my
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Bałtycki" nr 256