W "Szewcach" Sobczyk mówi o emancypacji zespołów aktorskich, chcących i będących w stanie walczyć o teatr. Najpierw był Wrocław, teraz w obronie wartości i jakości swojej pracy staje zespół bydgoskiego Teatru Polskiego - pisze Piotr Morawski w Dwutygodniku.
A gdyby zamiast szewców byli aktorzy? Być może dziś ostatni prawdziwi rzemieślnicy. Fachowcy w swojej dziedzinie, znający się na robocie, a jednocześnie ceniący samą pracę w równym stopniu co efekt końcowy. Inaczej niż ginący rzemieślnicy, aktorzy i aktorki działają jednak nie w zakurzonych warsztatach w bocznych ulicach, lecz na największych scenach w kraju. Być może to ostatnia grupa zawodowa, której pracy nie da się zoptymalizować w myśl neoliberalnych porządków. Aktorstwo jako zawód to w neoliberalnym świecie prawdziwie anarchiczny wirus. To znaczy oczywiście, że ich pracę dałoby się zoptymalizować - urzędnicy najchętniej widzieliby pod swoją kuratelą teatry impresaryjne. Pozbawione zespołów, gdzie zamiast tygodni prób, procesu, przez jaki wspólnie przechodzą twórcy, można by naprędce przygotowywać spektakle w zasadzie z gotowych ról. W których bardziej niż próby liczyłaby się obsada. Jednak siła aktorów teatralnych jako gr