Lupa, choć ciągle otacza się młodymi, musi mieć świadomość, że czasu nie da się oszukać - pisze w felietonie dla e-teatru Rafał Węgrzyniak
W minioną środę we Wrocławiu - dzięki festiwalowi towarzyszącemu uhonorowaniu Krystiana Lupy Europejską Nagrodą Teatralną - udało mi się wreszcie obejrzeć "Factory 2". Triumf Lupy prowokował do wspomnień, tym bardziej, że ponad trzydzieści lat wcześniej, właśnie we Wrocławiu, widziałem po raz pierwszy jego spektakl, przywiezioną z Jeleniej Góry inscenizację "Nadobniś i koczkodanów" Witkacego. Przed rozpoczęciem "Factory 2" słyszałem jak Alina Obidniak, która umożliwiła Lupie eksperymenty w jeleniogórskim teatrze, wyrażała obawy, czy wytrwa do końca ośmiogodzinnego przedstawienia. A na scenie w Andy'ego Warhola wcielał się Piotr Skiba, który w jeleniogórskich "Nadobnisiach" grał efeba Tarkwiniusza, jakby odpowiednik Erica Emersona Piotra Polaka. W zdominowanym przez młodych aktorów Starego Teatru zespole "Factory 2" najdłużej jednak z Lupą współpracuje Iwona Bielska, bo była Zofią w pierwszej wersji "Nadobniś" zrealizowanej w krakows