"Orkiestra Titanic" w reż. Rudolfa Zioły w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym.
Reżyser w dramacie Christo Bojczewa szukał ciężaru, tymczasem więcej jest tam literackiego konceptu niż życiowej prawdy. Bohaterowie "Orkiestry Titanic" to grupa życiowych nieudaczników, wyrzuconych na margines egzystencji. Żyją na opuszczonej stacji kolejowej, snując plany napadu na pociąg, tyle że żaden z dalekobieżnych ekspresów się tu nie zatrzymuje. Moskwa, Berlin, Warszawa-te nazwy są jak obietnica lepszego życia, dalekiego i niedostępnego. Bohaterowie wspominają, kłócą się, pocieszają, a przede wszystkim - topią smutki w alkoholu. Bezcelowość działań, brak określonej tożsamości, abstrakcyjność sytuacji - wszystko to sprawia, że przypominą ją nieco postaci z Becketta. Z drugiej strony jest w nich coś z bohaterów Czechowa, jakieś ciepło, coś sentymentalnego, co przywołuje na myśl trzy siostry marzące o ucieczce z prowincji i nowym życiu w dalekiej Moskwie. Rudolf Zioło w gdańskim przedstawieniu idzie tym drugim tropem. W pierwsz