Czarująca jest ta "Czarująca szewcowa". Wyczarował ją poeta przytłoczony drapaczami chmur Nowego Jorku, kiedy - być może jak Mickiewicz pisząc "Pana Tadeusza" - chciał zanurzyć się po nowojorskim zgiełku, w ożywczej ojczystej krynicy. Jedyna to zresztą sztuka autora "Romanców cygańskich" pełna pogody i optymizmu. Wystawiał ją u nas po raz pierwszy przed ośmiu laty Horzyca w Poznaniu, obeszła potem kilka innych scen, by trafić wreszcie - również dzięki Horzycy - do stolicy, która zdążyła już poznać inne sztuki Federico Garcii Lorca - "Pannę Rositę" i ostatnio "Yermę" - oraz wydane przez PIW jego "Poezje wybrane" w tłumaczeniu J. Ficowskiego. Horzycy należy się podwójna wdzięczność warszawskiego widza: za wznowienie tej sztuki w stolicy i za powierzenie głównej roli Danucie Szaflarskiej, która ostatnio mało miała okazji do "wygrania się" i ukazania swego bogatego i nieprzeciętnego talentu aktorskiego. Była równie urocza jak sama sztuka
Tytuł oryginalny
Czarująca szewcowa
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 245
Data:
14.10.1958